Wstęp do alchemii - symbolika
Postanowiłam zrobić porządek w swoich notatkach odnośnie alchemii.
Zainspirowało mnie do tego ostatnie spotkanie "Wiccanie Warszawa" na discordzie .
Profil znajdziecie TUTAJ.
- File:Alchemical Laboratory - Project Gutenberg
W swoim życiu miałam okazję i niesamowitą przyjemność uczestniczyć w dwóch konferencjach poświęconych alchemii, z czego współorganizować jedną z nich. Dzięki temu poznałam wiele interesujących osób, które zajmują się magią w mniejszym czy też większym stopniu, ale na pewno spajał je jeden temat - alchemia.
Te spotkania zaowocowały szeregiem kolejnych, mniejszych zarówno w Polsce jak i za granicą gdzie mogliśmy się wymieniać doświadczeniami i wiadomościami z tego zagadnienia.
Będąc jednak dość powietrznym stworzeniem, moje notatki to jeden, wielki bajzel i próbując coś konkretnego wykrzesać na spotkaniu, znalazłam masę stron z hasłami, które pewnie po czasie chciałam rozwijać, jednak do tego nie doszło z jakichś powodów, a czas dołożył nieco od siebie i czytając hasła: "nanta bitum", no... mało mi to teraz mówi.
Imbolc i wiosna już całkiem niedługo, przyszła pora na porządki i w tej dziedzinie. Alchemia to mega, mega obszerny temat i zdecydowanie ani jednym wpisem, ani nawet dziesięcioma nie zdołam tego tematu wyczerpać, ale na pewno dla poszukujących informacji, znajdą się pewne podstawy i przemyślenia, które naprowadzą ich na dalsze tory.
ALCHEMIA, CZYLI CHEMIA
Idąc za wikipedią: Alchemia – przednaukowa praktyka łącząca elementy, które zawarte są obecnie w chemii, fizyce, sztuce, semiotyce, psychologii, parapsychologii, metalurgii, medycynie, astrologii, mistycyzmie i religii. Wspólnym celem alchemików było odkrycie metody transmutacji ołowiu w złoto (kamień filozoficzny), lekarstwa na wszelkie choroby (panaceum) oraz eliksiru nieśmiertelności. Alchemię można uważać za bezpośredniego przodka współczesnej chemii.
(Zostawiam oryginalne odnośniki dla chcących zgłębić temat samej nazwy oraz historii. )
Dla mnie samej to przede wszystkim John Dee i Edward Kelley, którzy w wieży, w Pradze kontaktowali się z aniołami, prowadzili seanse spirytystyczne dla ludzi, oraz tworzyli co nowe tynktury alchemiczne..... oh wait, zupełnie nie odbiega to od obrazu zakurzonych kryjówek z wyobraźni. :)
Polecam zagłębić się w temat ich życiorysów jak i innych praskich alchemików. Miałam okazję odwiedzić to miejsce kilka miesięcy temu i dotknięcie takiego kawałka historii jest naprawdę niesamowite.
Studiując jednak uważniej ich prace, można wysnuć zupełnie inne wnioski, że pod przykrywką wytwarzania złota dla królów i innych mocarzy, tak naprawdę poszukiwali duchowego oświecenia, zamieniając ołowiane ciała fizyczne w złote oświecenie, unikając przy tym prześladowań ze strony kościoła. Tak było na przykład przy okazji wspomnianych alchemików, którzy są nieraz nazywani ojcami alchemii.
Ich poszukiwania zostały skrzętnie opisane i do dzisiaj wiele z tych dzieł się zachowało, jednak z pozytywnych rzeczy jakie sama miałam okazję słyszeć o nich jeszcze w czasach szkolnych było to, że dali początek chemii.
SYMBOLIZM
![]() |
„Makrokosmos i mikrokosmos”, Basilica Philosophica, III tom. Johann Daniel Mylius. Frankfurt. |
To ścieżka, droga, praktyczna metoda badania istoty "naszej istoty" poprzez medytacje nad procesami chemicznymi.
![]() |
The Perfection of the Work, a hand-colored engraving with gilding in Johann Michael Faust's Compendium alchymist[ae] novum sive Pandora, 1706. |
Dzieła takie jak Aurora Consurgens (przypisywane Tomaszowi z Akwinu), Buch der Heiligen Dreigaltigheit, dzieła Ramona Lulla, Rogera Bacona, Arnolda z Villa Nova istnieją w wielu zbiorach rękopisów z tego okresu. Ta właśnie spójność i uniwersalność tego zestawu alchemicznych symboli doprowadziły Carla Junga do koncepcji zbiorowej nieświadomości.
- Czernienie - wrona, kruk, ropucha/żaba, Massa Confusa
- Wybielanie - łabędź, orzeł biały, szkielet
- Zieleń - zielony lew
- Faza Opalizująca - pióra pawia
- Zabielenie/ Biały kamień - jednorożec
- Zaczerwienienie - pelikan karmiący młode własną krwią, kogut
- Ostateczna transmutacja - feniks odrodzony z ognia.
Fazy te zwano po łacinie:
- calcinatio (prażenie, przemiana materii wyjściowej w ciało kruche lub sproszkowane)
- solutio (rozwiązanie, rozpuszczanie jej)
- separatio (oddzielenie, wyodrębnianie „składników podstawowych” danej substancji)
- coniunctio (ponowne złączenie wyodrębnionych składników w „harmonijny” sposób)
- putrefactio (dosł. zgnicie, rozkład „stadium podnoszenia się, oczyszczania i uszlachetniania substancji pod wpływem ciepła”)
- coagulatio (zestalenie płynu powstałego z połączenia „ducha” z materia prima, „pierwszą materią”)
- cibatio (karmienie otrzymanej „białej tynktury”)
- sublimatio (przejście ze stanu stałego w lotny i z powrotem, oczyszczenie „białej tynktury”)
- fermentatio (uzyskiwanie „fermentu złota”)
- exaltatio (podniesienie, połączenie „fermentu” z „duchem”, uzyskanie „czerwonej tynktury” czyli „kamienia filozoficznego”)
- augmentatio (powiększenie) lub multiplicatio (pomnożenie) „wydajności transmutacyjnej” otrzymanego „kamienia”)
- proiectio (wrzucenie „kamienia filozoficznego” do roztopionego metalu w celu przemienienia go w złoto).
Naczynie w którym dokonywano „przemiany” nosiło nazwę jajo filozoficzne. (rozpis tych dwunastu stopni znajdziecie TUTAJ).
Ropucha była bliższym symbolem dla gnicia, gdzie rozkładająca się masa powoli pulsowała i poruszała, gdy wydzielały się gazy, podczas gdy substancja gniła do czarnej masy.
Alchemicy porównali tę fazę do duchowego wycofania się w ciemność ich wewnętrznej przestrzeni. Ciemność brzemienną w możliwości. Echo tego prawdopodobnie pozostaje w często używanym wyrażeniu „głęboka ciemność”. W alchemii spotkanie z Czarną Wroną to dobry znak.
To faza, w której wyczuwamy lub przewidujemy koniec pracy. To biegunowe odchylenie od czernienia - pojawienie się nasion przyszłego rozwoju dzieła. Etap katharsis po pewnym intensywnym doświadczeniu konsumowania w tyglu, kiedy dostrzegamy pojawienie się, choćby fragmentaryczne, nowej możliwości - migoczącego światła w naszych duszach, które pociąga nas w kierunku obietnicy zmiany.
Tak więc w alchemii te dwie fazy, tak fundamentalnie powiązane, były czasami postrzegane jako łańcuch Ropuchy i Orła. Orzeł (duch) jest przytrzymywany ziemskim ciężarem ropuchy (ziemska część naszej istoty), a ropucha wzlatuje przez Orła, nad ziemię.
Jeśli potrafimy wyczuć w naszej duszy potrzebę połączenia ducha i materii, uduchowienia materiału i materializacji ducha, to naprawdę zrobiliśmy postęp przez czernienie, aż do etapu wybielenia.
3. i 4. Opal i Zazielenienie/ Zazielenienie i Opal
W tym momencie alchemicy często napotykali Pawi Ogon/Oko/Pióro. Nagłe pojawienie się przypływu kolorów, opalizację na powierzchni materiału w butelce, co sprawiało, że niektórzy myśleli, iż osiągnęli swój cel.
Mógł to być efekt tworzenia się warstwy oleju na powierzchni masy wodnej (sposób mokry) lub niektórych reakcji utleniania/redukcji, np. na powierzchni ciekłego metalu (sposób suchy).
Muszą być dalej przekształcone w duchowe trunki, jeśli mamy nadzieję na trwałą przemianę w duszy.
Siarczan żelaza powstaje, gdy rudy żelaza bogate w siarczki utleniają się w powietrzu, więc był łatwo dostępny dla średniowiecznych alchemików.
Penetrujący kwas siarkowy może spowodować poważne zmiany chemiczne w wielu materiałach, nawet w zakresie rozpuszczania metali, takich jak żelazo i miedź. Zielony Lew może być zarówno kwasem azotowym powstałym z ogrzewania saletry lub siarczanu azotu i żelaza.
Kwas azotowy po zmieszaniu z kwasem pochodzącym z soli kuchennej, kwasem solnym, wytwarzał wodę królewską, zielonkawą zabarwioną ciecz, która mogła rozpuścić nawet szlachetne złoto.
Zielony Lew pożerający słońce jest słynnym obrazem alchemicznym, przedstawionym w wielu rękopisach i rycinach, i można go traktować jako wodę królewską rozpuszczającą słoneczne złoto i tworzącą roztwór, który może łatwo zabarwić metale złotem.
Dla alchemików, którzy zajmowali się głównie materią i procesami roślinnymi, a nie minerałami, Zielony Lew był obrazem zielonej, surowej energii natury, „zielonego lontu, który napędza kwiat”, jak elegancko wyraził to Dylan Thomas w jednym z jego wierszy.
Tutaj Zielony Lew, który pożera słońce, to chlorofil - zielony pigment. Zielone liście rośliny powstają z energii światła słonecznego.
Alchemicy często próbowali stworzyć procesy życiowe w swoich kolbach i szukali szczególnie osadów lub krystalizacji, które przypominały liście lub formy roślinne. Tutaj Zielony Lew mógł być ekstraktem z soku roślinnego, który często był prima materia w ich alchemicznej pracy.
Gryf, był czasami kojarzony z końcem tego etapu. Orla natura Gryfa nadała tej hybrydzie zdolność wznoszenia się w butelce, a więc w pewnym sensie oznaczała spirytualizację Zielonego Lwa.
W pracy z minerałami metaliczny antymon był nazywany Szarym Wilkiem, ponieważ w stanie stopionym łapczywie pochłaniał wiele innych metali, takich jak miedź, cyna i ołów, tworząc stopy. Szary wilk antymonu stał się szczególnie ważny w alchemii początku XVII wieku - jego właściwości lecznicze zostały spopularyzowane w pismach opublikowanych pod nazwą Basil Valentine.
Faza ta (nie mylić jej z wcześniejszym wybieleniem) była formowaniem białej nalewki lub kamienia, które nastąpiło po kalcynacji lub gniciu.
Przejście do tego etapu oznaczało, że ktoś był na wyższym poziomie duchowych osiągnięć. Często przedstawiane jako pojawienie się we flakonie królowej, ubranej w lśniące białe szaty.
Widzieli metale, rośliny i minerały jako męskie i żeńskie, rzutując ich przemiany w swoich ripostach na ich wewnętrzną przestrzeń, aby zgłębić ich własną męską i żeńską naturę.
Zaczerwienienie lub tworzenie się Czerwonego Kamienia zostało zobrazowane przez symbol Pelikana. Biały pelikan z długim dziobem sięgającym do piersi był w średniowieczu błędnie obserwowany, jak przebijał swoją pierś dziobem i karmił młode własną krwią. W rzeczywistości zdarza się, że ptak zwraca pokarm, który złapał wcześniej, a jego młode żywią się tą zmieloną rybą, której kawałki spadają na piersi pelikana i wydaje się, że jego pierś krwawi.
W naszej wewnętrznej pracy zaczynamy posiadać czerwoną nalewkę, kiedy podjęliśmy zadanie przekształcenia surowych energii męskiego składnika naszej duszy, czasami przedstawianych przez alchemików jako rycerz wymachujący mieczem, w bardziej twórczą siłę.
Końcowy etap prac był często symbolizowany przez Feniksa powstającego z płomieni. Sięga to do greckiego mitu o Feniksie, który odnawia się co 500 lat, dokonując samozapłonu.