Nowy rok, mnóstwo nowych marzeń

Nowy rok, mnóstwo nowych marzeń

 Dziwnie mi pisać podsumowanie na nowym blogu, ale dotyczy on wpisu z zeszłego roku odn postanowień noworocznych, które stworzyłam dla siebie w związku z Witchy Stuff.


Czy postanowienia noworoczne mają sens?

Raczej tak, chociaż nie jestem zwolenniczką szybkich akcji. O czym mówię? Gdyby to nie był rok pandemiczny to każda siłownia miała by teraz niemały wzrost nowych członków. "New year, new me" itp słowa sprawiają, że "jutro" staje się najbardziej zapracowanym dniem w życiu.
Kiedyś sama tak robiłam i dopiero rok temu czytając gdzieś lub oglądając, usłyszałam, że to nie powinno być robione na hurra z dnia na dzień. Raczej, że te nasze postanowienia powinny być traktowane jako wyznacznik zmian w całym roku.

Jakie były moje postanowienia na początku 2020?

"WITCHY STUFF UPDATE
Woooooow 2020! It's been a while, I know, I know. A lot happened in that time, a lot of heartbreaking stuff, even more heart fulfilling things.
Looking at last year and even decade, woah, what a wild road that was. "Mad Max'ian" even.
During that time I was learning how to deal with depression, close family loss, home loss ect. It was also time of great spiritual growth and in the end mental growth as well.
I learned a lot but the biggest lesson that still stay with me in my thoughts is phrase: COUNT YOUR BLESSINGS. So I do. Everyday. And I want to help people as much as I can.

During this new year I want to make something for kids from my town. There is a lot of poverty and some people are struggling between buying foods or clothes not even remembering about simple treat for their kids - toys. For the next Yule/ Christmas time, I want to make 50 hares. One for almost every week of the year. Treat for kids that cannot afford that simple pleasure. Some glimpse of them You can see in the photos below, Every single one of them will be different, depends of the season and time, and every single one of them I will post here on Sunday time. So help me Janus ^ ^

For the last half a year I was learning how to deal with some totally different material and finished last clay orders. From this year we are not accepting any new orders for sculptures we are going to some totally new idea and soon you will see on our website what is it going to be. For now hush hush.
In the meantime I will post some of the sculptures, that owners agreed to share with bigger audiences, and see You soon!
Have a totally Witchy Year!!!"

Well... posługuję się dwoma językami na facebooku, mimo, że tu na blogu będzie większość po polsku to jednak, mówię i myślę często w tych dwóch językach. Czasami słowo z jednego pasuje lepiej niż to drugie i niektórzy moi znajomi nie cierpią kiedy mówię w taki sposób, ale wracając do postu z nowego roku.

Ze swoich osobistych postanowień miałam jeszcze dopisane, żeby rozwijać się lepiej z Witchy Stuff, bo to jest coś co chcę robić w życiu, zacząć Witchy Boxy w Polsce, a nie w Anglii ( co udało się na grudzień szczęśliwie), zrobić porządek ze swoim zdrowiem, co udało/ udaje się w mniejszym i większym stopniu, ale udaje i to robię i z tego jestem dumna, ale jedno z postanowień/ życzeń nie doszło do skutku. Zające dla dzieci. Na początku zeszłego roku pisałam jeszcze, że zdjęcia będę dodawać nie co niedzielę, a co jakiś czas kilka z nich, jednak zaczęła się pandemia. Od lutego już z niepokojem śledziłam informacje z zagranicy i moje prywatne sprawy jak i to skutecznie utrudniły mi wykonanie tego postanowienia, jednak w miarę jak upływał ten rok ono też się nieco zmieniło.

Mianowicie, chciałabym dalej pomagać ludziom, którzy tego potrzebują. Chciałabym zrobić odpowiednie szkolenia i "papiery", aby poprzez plastykę docierać do dzieci i do dorosłych. Są tego rodzaju zajęcia prowadzone w MOPS-ach, Domach Dziecka i innych ośrodkach pomocy społecznych. Poprzez sztukę pomagać ludziom w taki sposób byłoby piękne. Mnie to pomogło i pomaga. Znam całą masę ludzi, którzy mieli tak samo. To możliwość i oderwania się od rzeczywistości i możliwość przemyślenia niektórych rzeczy. Tworzenie własnej rzeczywistości. Próba nowych materiałów. Jeśli ktoś z kartki papieru jest w stanie złożyć żurawia to już niezła sztuka!

Nie porzucę zamysłu z zającami, ale wrócę do tego kiedy skończą się obostrzenia epidemiczne.

A co z obecnym rokiem?

1. Sztuka dla ludzi
2. Witchy Stuff jako stała praca
3. Wsparcie dla rękodzielników boksami
4. Nauka norweskiego!
5. Everyday - Count my blessings. 

BB
Viv

Wstęp do dywinacji

Wstęp do dywinacji

Tekst ten można było znaleźć już wcześniej w sieci, ale zważywszy na to, że będę rozwijać ten temat, musiał pojawić się także i tutaj.

Pod koniec tego roku planuję wydać piękny tomik właśnie o dywinacjach, więc wszelkie pytania i komentarze jak najbardziej potrzebne.


A ci, którzy tańczyli, zostali uznani za szaleńców, przez tych, którzy nie słyszeli muzyki.”
Fryderyk Nietzsche

Dywinacja, a więc sztuka przewidywania przyszłości towarzyszy ludzkości właściwie od jej początków. Ze względu na to, że dywinacja jest sztuką i to w dosłownym tego słowa znaczeniu, może się zdarzyć, że o wróżbitach będę mówić w formie artystów, ale to tak nawiasem.

Wróżbiarstwo wciąż jest tajemniczą sztuką. Może to właśnie część jego uroku. Badania naukowe oraz edukacja w znacznej mierze odebrały naszemu życiu aurę tajemniczości. Chociaż celem wróżbiarstwa jest odkrywanie przyszłości, sposoby dokonywania takich odkryć są bardzo romantyczne i sugestywne. Może właśnie dlatego przez 5 tysięcy lat praktykowania czytanie przyszłości nigdy nie utraciło swej popularności.

HISTORIA

Można powiedzieć, że pierwotna dywinacja była integralną częścią religii, a dopiero z czasem częściowo zdesakralizowała się i wyodrębniła. Najstarsi wróżbici wierzyli, że wróżbiarstwo wyjawia wolę Bogów, a sama przyszłość jest niezmienna. Praktycznie każda kultura praktykowała czytanie przyszłości. Proces ten był globalnym zjawiskiem takim, jak np. dziś gry komputerowe. Wszyscy chcą mieć i grać, a w tym przypadku wróżyć.

Najstarsze pisane wzmianki dotyczące dywinacji sięgają czasów Babilonii i Asyrii, gdzie wróżbiarstwo uznawano za najważniejszą z nauk. Istniała specjalna grupa kapłanów zajmująca się tylko nim. Jednak widzącym nie mógł zostać każdy. Potencjalni wróże, zwani „baru”, wybierani byli spośród wyższych klas społecznych i cieszyli się wieloma przywilejami. Jednak nie ma nic za darmo. Baru musieli być wolni od wszelkich wad. Musieli mieć wszystkie kończyny, wszystkie palce u rąk i nóg, ich wzrok musiał być idealny, podobnie jak stan uzębienia.

Po specjalnej selekcji baru podejmowali długoletnie studia wróżbiarskie, gdzie poznawali wszystkie aspekty, metody, rodzaje i typy tej sztuki, by w razie potrzeby z łatwością ich użyć. Używali całej masy różnych technik wróżbiarskich, chociaż większość z nich się niestety nie zachowała i jedyne istniejące informacje pochodzą z kilku akadyjskich, glinianych tablic, które zawierają zapiski dotyczące obrzędów staro babilońskich, choć uważa się, że i w Sumerze, który poprzedzał świetność Babilonu, były one stosowane w podobny sposób oczywiście z ewentualnymi zmianami.

Z podobnym powodzeniem wróżbiarstwo królowało w Germanii, Skandynawii, Rzymie, gdzie każda kultura dodawała lub odejmowała poszczególne elementy i dostosowywała je do swoich potrzeb. Wróżbiarstwo częstokroć zmieniało się wraz z biegiem historii. Wróżby wstrzymywały bitwy, obalały władców, wskazywały miejsca do założenia miast oraz pośrednio lub bezpośrednio odpowiadały za to, jak tysiące osób kształtowało swoje życie.

Do czasu pojawienia się chrześcijaństwa. Od tego też momentu rozpoczął się konflikt religii i dywinacji, doprowadzając do rozpadu z pożytkiem dla obu omawianych dziedzin.

Z chwilą tryumfu chrześcijaństwa i preferowanego przez tę religię pełnego zaufania człowieka do Boga, wykluczającego samą potrzebę podglądania przyszłości, kapłan traci uprawnienia wróżbiarskie i tym samym rozpoczyna się jego konflikt z wróżbitą. Ten ostatni, pozbawiony religijnego wsparcia, szuka swojego – duchowego, w ezoteryce. Stąd też późniejsze postrzeganie wróżbiarstwa jako sojusznika wrogich chrześcijaństwu religii, wśród których chrześcijaństwo wzrastało.

Tam, gdzie nie udało się włączyć wróżbiarstwa do religii, zostało ono napiętnowane jako jej namiastka odciągająca ludzi od prawdziwej duchowości. Taki los np. spotkał bujnie rozwijającą się w renesansie astrologię.

Drugi cios wróżbiarstwu zadała rozwijająca się nauka, która, szybko grawitując w stronę materializmu, sprzeciwiała się wszystkiemu, co nie mieściło się w materialistycznym paradygmacie, więc wróżbiarstwu jako pierwszemu. W efekcie doszło do niemal całkowitego zatracenia społecznego zaufania do wróżbiarstwa jako wiarygodnego źródła informacji o świecie, traktowania go jako reliktu przeszłości lub zwykłego przesądu.

Stan taki trwał do połowy XIX wieku, kiedy to po publikacjach Towarzystwa Teozoficznego rozpoczęły się w Europie poważniejsze studia nad przeżyciami pozazmysłowymi. Najważniejsze były oczywiście prace Carla Gustava Junga poświęcone alchemii, astrologii i chińskiej Księdze Przemian. Dzięki temu od lat 60-tych XX stulecia wróżbiarstwo, choć oficjalnie nie uznawane ani przez religie, ani przez naukę, jest powszechnie praktykowane, obecne w społecznej świadomości, a nawet całkiem popularne.

METODY i DZIAŁANIE

Aby opisać i zrozumieć miejsce dywinacji w ludzkim Imago Mundi, musimy najpierw odwzorować te sfery bytu, w których dywinacja się rozgrywa. Problem jest o tyle złożony, że żaden z dostępnych współcześnie i powszechnie uznawanych języków opisu sfery styku psychiki i losu (języki teologii i psychologii przede wszystkim) nie jest adekwatny do świata dywinacji, albowiem opisy tego świata w ogóle nie były konstruowane. Próby podjęte przez C. G. Junga nie znalazły godnych uznania kontynuatorów ani nie zapoczątkowały żadnej współczesnej szkoły “lingwistyki dywinacyjnej”. Stosunkowo najbliższy dziś ideału jest język psychotroniki, eklektycznie łączący elementy psychologii, ezoteryki, biologii i fizyki.

Nie ma jednej metody wróżbiarskiej. Istnieje wiele systemów jak i wiele poglądów na ich trafność. Można natomiast wyróżnić trzy zasadnicze metody:

  • wróżbiarstwo systemowe, posługujące się systemem dywinacyjnym, dostępnym dla każdego kto opanuje jego podstawy; najpopularniejsze jego rodzaje to: astrologia, numerologia, Tarot, chińska Księga Przemian, runy, chiromancja itp.

  • wróżbiarstwo intuicyjne oparte na interpretacji znaków pozornie przypadkowych ze świata zewnętrznego, w praktyce najczęściej zjawisk przyrodniczych – lot ptaków, zjawiska atmosferyczne, niecodzienne zjawiska na nieboskłonie. Było bardzo rozpowszechnione w świecie antycznym.

  • wróżbiarstwo natchnione będące wynikiem niekontrolowanego natchnienia wieszczego, zwanego manią. W stanie manii wieszczej widzący nie potrzebuje żadnych pomocy dodatkowych, gdyż widzi jasno i nie umie zapanować nad przepełniającą go wizją. Musi dać jej wyraz; tę zdolność posiadali zarówno wieszczkowie rodem z greckich tragedii, jak i twórcy ksiąg prorockich Starego Testamentu. W świecie starożytnym człowiek zdolny do wejścia w stan manii wieszczej uważany był za posłańca bogów. W moim przekonaniu jest to najczystsza metoda dywinacyjna. W przypadku pierwszej metody potrzebujemy konkretnej rzeczy/systemu, żeby móc odczytać odpowiedzi na swoje pytania. Nie wystarczy nam sam umysł i jesteśmy zdani na sztywne prawidłowości, które nie pasują każdemu. Przypuszczalnie stąd taka mnogość tych systemów i ich wariacji. Druga metoda jest bardzo… przypadkowa i choć nie potrzeba do niej specjalnych przedmiotów to nie dorówna nigdy trzeciej.

Aby nauczyć się dywinacji, musimy nauczyć się przepływu. Artysta w chwili natchnienia, kiedy maluje, „jest w swoim świecie”, potrafi wyłączyć się nieraz na różnie bodźce zewnętrzne i całym sobą stać przekaźnikiem tego, co ma pokazać.

Aby zobaczyć, trzeba nauczyć się patrzeć bez wysiłku. Wyłączyć umysł, dać się ponieść. Dzięki neuronauce wiemy, że ta część mózgu, którą możemy sami niejako edytować, odpowiedzialna za naukę, postrzeganie etc., zmienia się w sposób sztywny. Inaczej mówiąc, możemy wykonywać coś 1000 razy, aż zaczniemy być perfekcjonistami, ale dopiero kiedy oddamy kontrolę tej części umysłu. Wtedy dopiero wyjdzie to niesamowicie i prawdziwie idealnie!

Zostawmy na razie przepływ i przejdźmy do czasu.

Żaden temat dotyczący wróżbiarstwa nie będzie kompletny bez przedstawienia niektórych teorii czasu. Myślenie o czasie w sposób odbiegający od ogólnie przyjętego jest niezwykle ważny dla wróżącego. Nie można dalej rozumieć czasu posuwającego się z punktu A do B, potem do C i tak dalej.

Najpopularniejszym, a zarazem najmniej metafizycznym wyjaśnieniem pojęcia czasu jest twierdzenie, że czas składa się z pojedynczej ścieżki lub strumienia. W chwili narodzin jesteśmy umieszczani tyłem na łodzi, która płynie po tym strumieniu, nie możemy nią sterować, nie widzimy tego, gdzie płyniemy, możemy tylko patrzeć na to, co już minęliśmy i co zaciera się powoli z naszego pola widzenia im dalej jesteśmy.

Druga teoria jest dość podobna z tą różnicą, że nasz człowieczek na łodzi ma wiosła i przy odrobinie wysiłku może podpłynąć w jedną lub w drugą stronę, żeby zobaczyć co go czeka dalej, ma wiosła, a więc narzędzie do sterowania i unikania ewentualnych przeszkód.

Trzecia teoria również opiera się na koncepcji przeznaczenia, z tą różnicą, że jej podstawa ze strumienia i prostej drogi przekształca się w spiralę, w której możemy przeskakiwać w odpowiednich momentach w górę lub w dół, więc będąc w odpowiednim punkcie w czasie możemy zobaczyć coś, co będzie w tym samym momencie, ale w przyszłości. Brzmi to skomplikowanie, co nie znaczy, że jest niewykonalne.

Każda z tych teorii „przeznaczenia” nijak się ma do wyobrażenia czasu, które zaczyna kolidować z dywinacją. Przeznaczenie nie równa się dywinacji. Mamy więc i czwartą, ostatnią teorię. Teorię książki. Czytamy ją z upływem czasu, ale jeśli chcemy możemy przeskoczyć kilka stron do przodu albo sprawdzić zakończenie i jeśli nam się nie podoba, chwycić kolejną książkę, obrać „następną ścieżkę” i iść dalej.

Jeśli już jesteśmy przy czasie, nie możemy zapomnieć o przeszłości, która na potrzeby wróżbiarstwa jest bardzo istotna. Niektórzy kwestionują potrzebę badania przeszłości w celu badania przyszłości, wychodząc z założenia, że „już ją przeżyliśmy, wiemy co się stało…”. Pozostaje faktem, że wróżbiarstwa od początku używano do odczytywania przeszłości. Powód jest prosty – każdego dnia budujemy swoją przyszłość. Chociaż większość z nas doskonale pamięta przeszłe wydarzenia, możemy nie być w stanie świadomie skojarzyć ich z naszą teraźniejszością. Nie umiemy dostrzec, że zbieramy plony naszych dawnych czynów. Karma się kłania.

JESTEŚMY ODBIORNIKAMI

Podczas wróżenia czy nawet innych prac magicznych, odczuwa się wrażenie, że jest coś większego od nas samych, „coś” czego energia przechodzi przez nas, które wybucha przez nas. Jesteśmy instrumentem granym przez inne zmysły. Jesteśmy prawdziwie medium.

Parafrazując Kahlila Gibrana – ten proces, to twórcze tworzenie, przechodzi przez nas, a nie od nas pochodzi. A więc kiedy tworzymy cokolwiek – w tym przypadku „przepowiednię” – nadajemy jej kształt, werbalizujemy i wydobywamy tę inspirację z nas samych. Tylko jak? Czy tworzymy „coś, czego nie było”? Czy zwyczajnie „przepisujemy”?

Pojęcie inspiracji oznacza wdychanie i wydychanie tego, co „wdychaliśmy” przed chwilą. Dokonujemy jedynie transkrypcji tego, co już istnieje. To, jeśli mogę tak ująć, część poglądów Imaginary Foundation ( I.F. Tworzy grupa badaczy, którzy prowadzą badania eksperymentalne nad nowymi sposobami myślenia i potęgą wyobraźni), która niesamowicie przemawia do mnie, gdy podejmuję próbę wyjaśnienia działania dywinacji.

Jesteśmy dyktafonem, psychonautami, kosmonautami i ten twórczy proces jest jedynie efektem tego, co zostało nam ukazane.

Nawet przedmioty, których używamy do dywinacji, to jedynie kolorowe soczewki, które pomagają nam zupełnie inaczej patrzeć na świat realny, aby przekazać to dalej innym, którzy nie chcą lub nie mogą tego dostrzec.

Właśnie to dzieje się podczas tworzenia/czytania. I dalej – jeśli jesteśmy tylko przekaźnikiem, to kto przez nas przemawia?

KREATYWNOŚĆ – BOGOWIE – SZALEŃSTWO

Cały czas fascynuje mnie połączenie pomiędzy dywinacją, Bogami, a szaleństwem.

Timothy Leary ( amerykański filozof, pisarz, psycholog, profesor Harvardu. Stanowił ikonę amerykańskiej kontrkultury lat 60. Uznawany jest za jednego z inicjatorów powstania ruchu hippisowskiego. Powszechnie uważa się, że gdyby nie on, era hippisów nigdy by nie nadeszła) powiedział, że aby używać swojej głowy, musimy wyruszyć poza swój umysł. Oczywiście musimy być gotowi na taką zmianę, aby ruszyć totalnie w nieznane, w mentalne zakamarki, które są zupełnie obce. Musimy być gotowi opuścić swoją strefę komfortu, zmienić tor myślenia i dosłownie przeinstalować umysł, aby dostrzec inne wymiary naszego umysłu.


Także, ruszając na ślepo, musimy się liczyć z tym, że się sparzymy.

Jest takie powiedzenie, że szaleniec i mistyk pływają w tej samej wodzie. Mistyk jest jak artysta, serfuje w dół i w górę, przynosząc z powrotem wizje, dosłownie pamiątki swojej podróży w te ekstatyczne miejsca. W pewien sposób też zostawia kawałek siebie w miejscu, w którym był, a w zamian otrzymuje wizje.
Gdzie w tej opowieści jest szaleniec? Zostaje na dole. Nie przynosi opowieści o nieznanym świecie. Chcąc zrozumieć dywinacje, musimy być jak Alicja! Pobiec w dół króliczej nory, nawet spaść bardzo głęboko, ale wrócić na powierzchnię.

Skoro piszę o tym, że jesteśmy przekaźnikiem, może się wydawać, iż stanowimy zwyczajnie marionetkę, która tańczy, jak jej zagrają. To, że jesteście tutaj, oznacza nie więcej jak to, że patrzycie na świat inaczej, że chcecie czegoś więcej! Nie iść ślepo za tłumem, nie tworzyć murów wokół siebie, ale chcieć spojrzeć ponad ten mur i wykorzystać garściami wszystko, co znajduje się poza nim!

Wracając do Bogów i szaleństwa: Phil Hine w swym niesamowitym „Pseudonomiconie” mówi o tym tak:

Każdy Bóg sprowadza na swych wyznawców własny rodzaj szaleństwa. Jeśli więc chcielibyśmy dobrze poznać jakiegoś Boga i odkryć jego tajemnice, winniśmy dać się porwać temu szałowi, zanurzyć w jego istocie. W księgach magicznych nie znajdziemy nawet wzmianki na ten temat, z bardzo konkretnej przyczyny – otóż o podobnych przeżyciach chętnie się zapomina. Poza tym, każdy musi ich doświadczyć na własnej skórze. Natomiast dla osób, które chcą obłaskawić magię, pozbawić ją wszelkiej dzikości, przy pomocy psychologii lub nauki, szaleństwo jest wielkim Tabu, obiektem wszelkich lęków. Zapewne macie teraz nieodpartą ochotę zadać jedno konkretne pytanie: Czemu wybrałem akurat Cthulhu, Arcykapłana Wielkich Starożytnych, śniącego w zatopionym mieście, pod pokładami czasu i wody, jako obiekt swej magicznej praktyki? Odpowiedź zrazu wydaje się prosta: Wybrałem go, ponieważ usłyszałem jego „zew”. Bogowie zazwyczaj nie mówią zbyt wiele, lecz jeśli już otwierają swoje usta, warto ich posłuchać.”

Choć tekst odnosi się głównie do magii jako takiej, to ten sam rodzaj szaleństwa targa dywinacją. Dlatego choć wyraźnie można rozdzielić wróżbiarstwo, a magię i Bogów, uważam, że doskonale się uzupełniają, ale dalej, to tylko moje przekonanie. Wy możecie to widzieć po swojemu i dalej… będzie to prawdziwe.
Jednym tekstem nie zakończymy tematu, który ciągnie się przez historię od przeszło pięciu tysięcy lat, ale niech będzie chociaż namiastką dla chcących wiedzieć i widzieć nieco więcej.

Kreatywność to… święty akt! Kreatywność jest Boską Łaską i za tym gońmy. Za tym powinniśmy gonić.

Materiały:

    1. Włodzimierz H. Zylbertal, „Dywinacja a religia”

    2. S. Oświecimski, „Zeus daje tylko znaki, Apollo wieszczy osobiście”

    3. H. W. F. Saggs, „Wielkość i upadek Babilonii”

    4. C. G. Jung, „Psychologia i alchemia”

    5. L. E. Stefański. L. Matela „Encyklopedia psychotroniki”

    6. L. E. Stefański „Od magii do psychotroniki”

    7. Marc Edmund Jones „How to Live with the Stars. Simple Personal ASTROLOGY”

    8. Beatrice Ryder „Astrology. Your Personal Sun-Sign Guide”

    9. Phil Hine „Pseudonomicon”

    10. Scott Cunningham „Sztuka Wróżbiarstwa dla początkujących”

    11. Ewgienij Kolesow „Księga Przepowiedni, czyli 1001 sposobów wróżenia”






No to zaczynamy

No to zaczynamy


Witajcie wszyscy, którzy to czytacie na oficjalnym blogu "Witchy Stuff".

Witchy Stuff powstało w mojej głowie lata temu, jeśli się nie mylę to jako strona na fb funkcjonuje już gdzieś z ... 6 lat, makabrycznie czas leci. Nigdy jednak nie miałam na tyle samozaparcia, żeby aktywnie tworzyć tę stronę i udostępniać swoją twórczość, a powodów jest cała masa. Od niegdyś olbrzymiej samokrytyki wobec prac, do braku czasu przez zwykłą pracę oraz Wicca.
Ponadto nie należę do najzdrowszych osób. Od pół roku jestem w ciepłym domku próbując się pozbierać, a skoro perspektywa powrotu do pracy nie wisi na horyzoncie miałam w końcu więcej czasu dla, właśnie - Witchy Stuff.

Może w tym przypadku sprawdza się bardzo powiedzenie "uważaj czego pragniesz, bo możesz to dostać"? Zawsze pragnęłam wykonywać pracę na własny rachunek, robiąc to co lubię, jednak nigdy nie byłam w stanie określić dokładnie co by to mogło być. Nigdy nie interesowała mnie tylko jedna, specyficzna dziedzina sztuki. Gdzieś w dzieciństwie były to farby, potem glina, szycie, wyszywanie, druty, szydełko, haftowanie, masa cukrowa.... jest tego naprawdę sporo. Dlatego postanowiłam, że Witchy Stuff będzie nieco inną stroną, spójną nie tyle, przez rodzaj towaru, a jego przeznaczenie. 
Magiczne, niepowtarzalne, wytwarzane z naturalnych materiałów, przy udziale "zero waste" na co dzień.

Czy się to uda? Nie wiem, mogę mieć tylko nadzieję i bardzo pragnąć ;)

Co będzie udostępniane na tej stronce? Podobnie jak na profilu fb i instagramie zdjęcia nowych rzeczy w sklepiku na Etsy, zdjęcia z "codziennych" prac (czego się dalej uczę, ponieważ bardzo nie lubię pokazywać czegoś co jest jeszcze nieukończone), ale także jak wygląda cały proces tworzenia. Od technik jakich używam do malowania rzeźb, jak i wybór materiałów, ale nie tylko to, brakuje mi bowiem miejsce gdzie mogłabym przelewać swoje przemyślenia oraz wiedzę na temat magii i Wicca. 

Zapełnić blog wszelkimi informacjami w odniesieniu do świąt, bogów, przedmiotów rytualnych, energii i wszystkiego co się z tym wiąże. 

W zeszłym miesiącu uruchomiliśmy Witchy Stuff Boxy, które są tworzone przez osoby z naszej grupy jak i do kolaboracji przy każdym zapraszamy i chcemy zapraszać różnych artystów i rzemieślników, aby każdy box był niepowtarzalny i zapełniony w pełni rękodziełem i przedmiotami potrzebnymi pod dane święto. Dostaję w związku z boksami masę pytań i fajnie było by mieć bazę wiedzy z nich także tutaj, aby łatwo przekierować daną osobę i żeby miała informacje a ten temat w jednym miejscu. Nie, żeby nie lubiła rozmawiać z ludźmi, zwyczajnie pamięć jest zawodna, a tak czy w odniesieniu do rzeczy z boksu, czy osób które biorą udział w kolaboracji, więcej informacji będę mogła przedstawiać tutaj.

Mamy w zanadrzu jeszcze kilka przedsięwzięć, łącznie z YouTube, gdzie będą umieszczane filmiki z samych pracowni dla chcących robić takie rzeczy samodzielnie, wywiady i opisy i wszystko to co się na YouTube dzieje na co dzień ;)
W myślach mam też zrzutkę lub patronite, aby zadbać o lepszy sprzęt do robienia zdjęć, ze względu na to, że to obecnie moja jedyna praca przydałoby się wsparcie i takie, ale to naprawdę odległe plany.

Bardzo chciałam ruszyć już z tym wszystkim do końca roku, ale uświadomiłam sobie, że taki zachłyst i dodatkowej pracy poza tworzeniem i uruchomienie wszystkiego na raz nie przyniosło by tak dobrego efektu jak wdrażanie jednego pomysłu za drugim kiedy o ten poprzedni nie trzeba się już tak bardzo troszczyć. Tego co nauczył mnie miniony rok to przede wszystkim cierpliwość :).

Pozdrawiam was wszystkich bardzo serdecznie, trzymajcie się ciepło i zdrowo!

Z pytaniami odnośnie bloga i strony piszcie w komentarzach, albo na priv jeśli ktoś obawia się ujawniania na "magicznej" stronie, mam nadzieję, że wspólnie stworzymy inspirujący krąg powiązany ze sztuką oraz magią <3 

BB

Vivien B. 

Copyright © Witchy Stuff - behind the veil , Blogger